Witam z rana :)
Dziś rysunki w liczbie dwóch. Oba to komentarze apropo zmian, jakie Dżordż wprowadził w wydaniu blue ray. Pierwszy komiks poniżej, drugi znajdziecie u Obywatela HD.
A teraz nowość na blogu - coś do poczytania.
Ja niestety nie potrafię sensownie pisać, dlatego oddaję głos profesjonaliście. Specjalnie dla Was felieton wysmażył Szymon Adamus - Obywatel HD.
Licentia poetica do kosza, czyli czemu nikt nie złapał Boga za jaja?
Twórca może robić co mu się podoba. Jeśli we wtorek ma ochotę stworzyć estetyczne dzieło, a w czwartek wysmarować się kałem i wejść do McDonaldsa w samych gaciach, to proszę bardzo. Tylko musi liczyć się z tym, że ktoś może mu sprawić łomot. Czemu nikt taki nie znalazł się w odpowiednim momencie w towarzystwie George'a Lucasa?
Już przy okazji "Powrotu Jedi" było widać, że pan Lucas dziecinnieje na starość. Miał wtedy dopiero 39 lat, ale najwyraźniej przebywanie w towarzystwie rycerzy Jedi, księżniczek i kosmicznych bojowników o wolność (nie mylić z terrorystami) sprawiło, że kryzys wieku średniego nadszedł szybciej. Hasające sobie po lasach księżyca Endor Ewoki były tak słodkie, że oglądając je po latach można puścić pawia.
Wtedy oczywiście nikt nie kwestionował wizji Lucasa, bo gość wszedł na Hollywoodzki ring rozwalając drzwi wejściowe z kopniaka i trzepiąc konkurencję po ryjach bez opamiętania. Z dnia na dzień "Dżorż" stał się Bogiem. A jak wiadomo decyzji Boga się nie kwestionuje. Nawet jeśli są idiotycznie głupie.
Kilkanaście lat później świat wstrzymywał oddech w oczekiwaniu na "Mroczne Widmo". W roku 1999 film wszedł do kin i ten bezdech fanów starej trylogii zmienił się w obleśny dźwięk pierdnięcia. Kiszki nawet najbardziej odpornych maniaków Mocy nie były w stanie wytrzymać tego co zaserwował im sam Bóg. Nowa trylogia jest dzisiaj przypisywana przez lekarzy, jako najbardziej skuteczny lek na przeczyszczenie. Wystarczy odpalić ją na przenośnym DVD, usiąść na klozecie i poczekać na murowany efekt. I cały ten fekalny efekt zawdzięczamy świcie pana Lucasa. Wierni wyznawcy jedynego, słusznego Boga krążyli wokół niego i modlili się do każdego słowa jakie ten zdziecinniały reżyser wypluwał ze swoich coraz bardziej opasłych ust. Nie mogę uwierzyć, że podczas tych wszystkich miesięcy produkcji nikt z ekipy Lucasa nie spojrzał na nakręcony materiał i nie powiedział:
Chryste George! Przecież to jest jakaś masakra! Weź ty się ogarnij!
Przecież chyba ktoś poza Lucasem czytał scenariusz zanim doszło do zdjęć. Czy nikt, chociażby jakiś odważny aktor, czy producent pakujący w to kasę, nie przeczytał drewnianych dialogów i nie puścił pawia?
Chyba, że Lucas nikomu scenariusza nie pokazał albo pokazał, ale jeśli ktoś się stawiał, to zaraz lądował na zmywaku. Pozycja Boga ma w końcu swoje zalety. Jesteś w stanie pociągnąć za sobą tłumy, sprzedać każde gówno (nowe Star Warsy zarobiły w kinach kolejno 925, 650 i 850 mln dolarów) no i nikt nie odważy się złapać cię za jaja, ścisnąć i powiedzieć: to jest nędzne! Wielka szkoda. Licentia poetica jest potrzebna, ale od czasu do czasu każdego artystę należałoby kopnąć w krocze i sprowadzić do parteru. W innym wypadku sami widzicie co z tego powstaje.
Szymon Adamus
1 komentarz:
Mogę skomentować to jednym słowem: Słusznie! ;)
Prześlij komentarz